Po zeszłorocznej „wpadce” (8 marca świętowałam w Calpe) w tym roku z terminem udało się IDEALNIE!
8. marca wypadł w niedzielę, wiele kolarek jeszcze nigdzie nie wyjechało, w dodatku przez cały weekend na torze panowała gorąca atmosfera spowodowana drugą edycją otwartych zawodów WroWelo Track! To musiało się udać.
Dzień Kobiet na Torze to wyjątkowa impreza, ale żeby nie powtarzać się co już było podczas pierwszej edycji ani podczas drugiej powiem co było wyjątkowe w tej.
Z pewnością wyjątkowa była liczba kobiet, które się zgłosiły! Ostatecznie, zapisało się ponad 40 pań! Pierwsze 25 miejsc wyprzedały się w 3 dni!
Wyjątkowa była również zbiórka funduszy na PolakPotrafi.pl ponieważ dzięki zebranych funduszom będę mogła dofinansować trening tym paniom, które nie załapały się w pierwszej kolejności! I jak tylko minie szaleństwo spowodowane tym okropnym koronawirusem, kombinuję jakby tu dostać się z powrotem na deski.
Wyjątkowa była również trenerka, którą tym razem była Edyta Jasińska. Jak bardzo wyjątkowa jest Edzia? Ano Edzia jest tak bardzo wyjątkowa, że bilety na zgrupowanie na Cypr specjalnie zarezerwowała na następny dzień, aby móc poprowadzić trening. Jeśli to nie jest miłość, to nie wiem co jest. Edyta jest nie tylko bardzo doświadczoną (i utytułowaną zawodniczką) ale też trenerką. Zanim wypuściła choćby jedną zawodniczkę na tor, kazała jej pojeździć po śródtorzu w celu ustawienia pozycji. Usatysfakcjonowana ze swojej pracy, następnie zabrawszy swój rower szosowy jeździła z nami po trotuarku udzielając każdej uczestniczce z osobna cennych rad.
Same uczestniczki również były wyjątkowe, na przykład, na trening zgłosiła się Iwona Guzowska, wielokrotna mistrzyni świata w boksie i kickboxingu. Coś czuję, że z Iwonką się jeszcze zobaczymy na torze.
Ale nie tylko gwiazdy światowego sportu, bo czy nie można nazwać wyjątkowymi pań, które na ten trening przyjechały z najodleglejszych zakątków Polski, np. z Wrocławia? Jak to nie jest miłość, to nie wiem co jest. Powtarzam się? Trudno!
Była też Ewa Kołodziej, sama Ministra Kolarstwa, która porządnie rozkręca kobiece kolarstwo na szosie, dając setkom pań tysiące powodów do radości. Wiem, byłam, widziałam.
Były dziewczyny, które na torze były raptem trzeci raz w życiu i przychodzą regularnie, raz w roku. Tak, dokładnie. Na Dzień Kobiet. I były zupełnie nowe dziewczyny, i każda (jak zwykle, więc mnie to już w ogóle nie dziwi) wjechała na strome.
A dla mnie, to wydarzenie ma głębokie, osobiste znaczenie, którym postanowiłam, że się z Wami podzielę. Mianowicie, jestem bardzo szczęśliwa, że mogę poznać tak wiele fantastycznych kobiet. Kobiet młodych i starszych, od których zawsze mogę się zawsze nauczyć. I na własnym organizmie dzięki temu Dniu, przekonuję się, że jak się czegoś bardzo chce, to znajdzie się sposób, żeby to osiągnąć. I jestem z siebie dumna, bo robię coś, co jakby robił ktoś inny, to bym podziwiała. I żeby nie popaść w samozachwyt, to powiem tylko, że to miłe uczucie być z siebie zadowolonym.
Ale takie jeszcze jedno, serio serio dno, to są wszyscy ludzie, niezwykli, a jednak codzienni ludzie, którzy mi w tym pomogli. Osoby, które zgłosiły się, żeby pomóc.
Najsampierw – pan Jerzy Brodawka, który od samego początku przygotowuje dla nas rowery. Przychodźcie do niego na wypożyczalnię Ostre Koło, bo mamy naprawdę wyjątkowe szczęście, mając taki tor i takie możliwości.
Następnie wszystkie osoby, które wsparły projekt na PolakPotrafi.pl. Nie sposób ich wszystkich wymienić, bo mają różne nicki i nie chciałabym pokręcić czyjegoś imienia, ale każdemu z osobna, pięknie dziękuję. Bez Was nie miałabym nic.
Sponsorom:
- Kawie dla Kolarzy, która jest z nami od samego początku i ma dokładnie tyle lat co to wydarzenie 🙂
- Firmie „Unit” za super fajne żele (i Ministrze Kolarstwa, która ich na owo wsparcie namówiła!)
- Studio EasyFit20 – EMS oraz Invistus Studio Treningu za vouchery na trening i konsultacje fitnessowe.
- I last but not least Natalii Jerzak – Bananamamie , która stworzyła wspaniałe grafiki kobiecokolarskie oraz sprezentowała parę zaprojektowanych przez siebie super skarpetek! Ale to nie wszystko! Natalia, na co dzień mieszkająca w Berlinie, spotkała się tam z Mateuszem Kwiatkiem, właścicielem Kwiaciarni Grafiki – pracowni graficznej z warszawskiego Powiśla, który przywiózł owe prezenty z Zachodu i tak mogłam je rozlosować na torze!
Podziękowania należą się też Justynie Król za wykonanie tych fantastycznych zdjęć, oraz całej ekipie Wrocławskiego Welodromu im. Wernera Józefa Grundmanna za zorganizowanie super fajnych zawodów.
Dziękuję również zarządowi Areny Pruszków za przychylność i ulgowe potraktowanie tego wydarzenia. Dzięki temu więcej pań będzie mogło spróbować!
Moje marzenie na przyszłość? Dzień Kobiet na Torze IV i jeszcze więcej dziewczyn na zawodach! 😉
Zdjęcia z wydarzenia można obejrzeć tu: https://photos.app.goo.gl/WwkioHrwhUhucsim8