Pierwszy sezon treningów na torze

Wczoraj odbył się ostatni trening tego sezonu. Byłam bardzo przejęta. Nie tylko sama chciałam porządnie potrenować przed zbliżającymi się Torowymi Mistrzostwami Polski Masters ale też jakoś przyzwoicie zamknąć ten niezwykle ważny dla mnie okres.

Grupa_1

Wspominam początki, kiedy mniej więcej 4 razy na dzień zmieniałam zdanie pomiędzy “uda się” a “nie uda się”. Wielki stres, postanowienia “to musi się udać!” i “to chyba nie ma sensu”.

Kiedy przyszłam na tor na pierwsze zajęcia, udając się do wypożyczalni, żeby załatwić formalności, przeszłam obok trenera w ogóle go nie zauważając. Nigdy się wcześniej nie poznaliśmy. Siedział sobie spokojnie, czekał i uśmiechał się.

Grzegorz Krejner

Ja byłam bardzo zaaferowana. Ciągle zastanawiałam się czy się spodoba? Czy nowi się nie poprzewracają? Czy trener będzie w ogóle chciał z nami pracować i czy za tydzień znów uda się uzbierać wystarczająco dużą grupę?

Po pierwszym treningu byłam jak w transie. To się naprawdę wydarzyło. Pierwsze koty za płoty.

dziewczyny

Po jakimś czasie zaczęło przychodzić trochę więcej dziewczyn, co jakiś czas ktoś się odezwał, że słyszał o takich treningach i czy mógłby dołączyć. Ktoś kogoś polecił.

Mieliśmy nawet przyjemność gościć w roli trenera Mistrza Polski Kamila Kuczyńskiego.

Kamil Kuczyński Kamil Kuczyński

Ale esencją treningów, były same treningi. Bardzo dużo jeżdżenia, właściwie podczas półtorej godziny, z roweru schodziło się tylko na chwilę, żeby się czegoś napić.

grupa

Nie spodziewałam się, że jeździć w kółko można na tak wiele sposobów! Przyspieszenia, zmiany, jazda pod bandą, jazda dołem. Indywidualnie i w drużynie. I moja ulubiona – jazda za motocyklem.

Jeszcze nigdy w życiu nie trenowałam tak dobrze się bawiąc. Właściwie, ja w ogóle nie czuję, żebym trenowała.

motor 1

Zrobiłam małe podsumowanie i tak: Odbyły się 24 treningi, przez które przewinęło się ponad 60 osób. W tym ponad 20 osób stawiało na torze swoje pierwsze kroki. Parę osób nigdy nie wróciło, a kilkoro nie opuściło prawie żadnego treningu. Byli amatorzy, tacy jak ja, ale przyjeżdżali też byli zawodowcy, a może i przyszli zawodowcy?

motor 2

Jeśli przyjąć, że na każdym treningu robiliśmy po 25 kilometrów, to razem zrobiliśmy ich ponad 11 tysięcy!

Leszek Traczyk

Ale tor, to nie tylko waty i kilometry. To ludzie i atmosfera, jaka tu panuje. Tu wszyscy są blisko. Jak jeden drugiemu przez przypadek zajedzie drogę, to nie ma mowy o awanturach, muszą się w końcu pogodzić, bo przecież żaden nie odjedzie obrażony w siną dal. Tu jak potrzebujesz pomocy, to po prostu o nią prosisz. Początkujący mogą podpatrzeć jak jeżdżą starzy wyjadacze, a ci mogą podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem. Albo przynajmniej pokazać swoje rowery.

Maciej Sikora

Ten sezon już się skończył, jakoś będę musiała zagospodarować środowe wieczory. Ale ja już zaczynam myśleć o październiku, kiedy to znów się spotkamy na pierwszym treningu sezonu torowego 2017/2018.

Korzystając z okazji, chciałabym wymienić kilka osób.

Chciałabym bardzo podziękować wszystkim, którzy uczestniczyli w tych treningach. Bez Was by ich po prostu nie było. Panu Jurkowi Brodawce, który oprócz bezbłędnego przygotowania rowerów, zawsze na czas i zawsze gotowy do zareagowania na nieprzewidziane okoliczności, był dla mnie ogromnym wsparciem i ostoją spokoju w tym całym przedsięwzięciu, Adamowi Ważnemu i Piotrkowi Jankowskiemu za wysłuchiwanie o moich zmartwieniach i pomysłach w kółko i na okrągło, ale przede wszystkim, Trenerowi Grzegorzowi Krejnerowi, którego zaangażowanie, pasja i doświadczenie sprawiły, że te treningi były tym, czy były.